Łukasz Malinowski
Nowe przepisy mają dać impuls do rozwoju małych i mikro instalacji, które stworzą nowe miejsca pracy oraz realnie wzmocnią bezpieczeństwo energetyczne kraju. Stworzą też podstawy do przebudowy systemu energetycznego w oparciu o syntezę nowoczesnych technologii, ekonomii i regulacji prawnych, co pozwoli wziąć nam udział w jednym z najciekawszych projektów cywilizacyjnych XXI wieku.
Nowe przepisy mają z założenia zlikwidować kosztowne patologie obecnego systemu wsparcia dla rozwoju energetyki odnawialnej, dzięki czemu nowy system ma być tańszy. Zgodnie z uzasadnieniem do oceny skutków regulacji dla ustawy o OZE z października 2012, skumulowane oszczędności z tytułu modyfikacji obecnie obowiązującego system wsparcia wyniosą ok. 2,3 mld zł do 2020 r.
Odnawialne źródła energii to nie tylko wiatr, czy słońce, ale też biomasa pozyskiwana w sposób zrównoważony, czy też geotermia. Ze względu na duże opóźnienia w inwestycje OZE na terenie Polski, w najbliższej przyszłości nie zastąpią one tzw. energetyki systemowej. Nie zmienia to jednak faktu, że zdaniem ekspertów same mikro i małe instalacje produkujące energię ze źródeł odnawialnych, już w 2020 roku mogą zaspokajać nasze potrzeby energetyczne na poziomie 10-20%. To naprawdę dużo, biorąc pod uwagę, że do tego czasu większość krajowych bloków węglowych będzie wyłączana ze względu na zaawansowany wiek i niemożność spełnienia norm związanych z ochroną zdrowia i środowiska. Wszystko wskazuje na to, że od 2016 roku zaczniemy importować energię z Rosji, dlatego warto zacząć rozwijać instalacje wykorzystujące lokalne źródła energii. Dzięki temu nie będziemy płacić chociażby za energię, która gubiona jest na przesyle (ok. 9% stanowią tzw. straty przesyłowe).